środa, 25 października 2017

Techniki wprowadzania w błąd osób poszukujących pracy

NO TO TERAZ BĘDZIE POZAMIATANE.

Zdarza mi się obdzwaniać pracodawców, czy firmy szukające zleceniobiorców.
Czasami jestem miło zaskoczony że można z kimś konkretnie porozmawiać, ale częściej wrażenia są bardzo negatywne.

Najbardziej zabawne kawałki które mogę przytoczyć to te w których pewna miła pani obrażiła się na mnie już na samym początku rozmowy, tylko z ze względu tego że zaczołem słowami "w czym mogę pomóc"?

Ta miła pani poszukująca telemarketera stwierdziła że to ona raczej może mi pomóc bo to ja szukam pracy.

Wysłuchałem ją ze spokojem i dodałem że ta rozmowa do niczego nie prowadzi i przerwałem połączenie.

Nie wyobrażam sobie możliwości współpracy z osobą która już na samym początku nie potrafi okiełznać emocji.

Ale o technikach wprowadzania przyszłych pracowników w błąd.

Na początku sugerują że na początek współpracy to umowa zlecenie, a potem bedzie umowa o pracę. Odrazu mówię nie bedzie żadnego początku. Po miesiącu , po dwóch i po trzech bedzie umowa zlecenie lub zmieni się osoba wykonująca pracę.

A ty bedziesz znowu szukał innego zajęcia lub zgodzisz się pracować za minimalną stawkę i udając zadowolenie że jakoś to bedzie. Natomiast firma na Twoich plecach będzie wypracowywała kolejne zyski, którymi się nie podzieli.

Mam w planach uruchomić zgrywanie rozmów telefonicznych i dołączanie ich do moich wpisów, zapraszam do kolejnych wynurzeń poszukiwacza idealnej pracy.
\